Etykiety

wtorek, 2 października 2012

Spódnica z sukienki


Dawno, dawno temu podczas wycieczki do Warszawy kupiłam prześliczną sukienkę w paski w stylu lat 50tych (oczywiście w SH ;)). Sukienka była bardzo dopasowana (piła mnie ciut pod pachą). Nie przeszkodziło mi to w jej kupieniu, bo przecież zawsze można schudnąć ;P W ten właśnie sposób nosiłam ciasną sukienkę przez ok 2 lata. Niestety ostatnio przytyło mi się w biuście (nie żebym się skarżyła :P) i sukienka poszła w kąt. Nie poszła na długo. Tęskno mi było do niej, więc w przypływie spontanicznej bezmyślności obcięłam górę i rzuciłam w kąt spowrotem (zwyczajnie po obcięciu nie wiedziałam co dalej :D). Tydzień temu przypomniałam sobie o niej i oto jest, spódnica w paski:


A sukienka przed obcięciem miała mniej więcej taki krój:

obraz zapożyczony z szafy zakupocholiczki77
Poniżej ma radosna twórczość pierwotnego wszycia zamka:

umiejscowienie zamka zaznaczone na czarno

Oczywiście obcięłam górę przed wypruciem zamka. Wiem, wiem - głupota :D Ale jak już wspomniałam cięcia zostały wykonane pod wpływem impulsu. Wyprułam więc zamek i sumiennie schowałam do innych zamków (recykling u mnie to podstawa). Następnie wybrałam krótszy, wszyłam, podłożyłam brzeg i podłożenie zasłoniłam koronką. Poniżej zdjęcie podłożenia i przepiękna koronka:

Mówiłam już, że uwielbiam ten sposób podłożenia? :)

Muszę przyznać się jeszcze do czegoś. Zamek w tej spódnicy jest drugim moim własnoręcznie wszytym zamkiem, który udało mi się wszyć dobrze. Zawsze miałam z tym problemy - mamo, możesz odetchnąć z ulgą :) Już nie będę Cię zamęczać błaganiami o zamki.


poniedziałek, 1 października 2012

Powroty...

Od pewnego czasu (jakiś rok) cierpię na chroniczny brak pieniędzy. Wszystkiemu winni są pracodawcy, którzy nie widzą tego czegoś w moim CV ;) Wyobraźcie więc sobie moją rozpacz kiedy odezwała się w głowie przypadłość większości kobiet. Nawiedzała mnie przeważnie rannymi godzinami... Wprowadzała w stany depresyjne... Zwyczajnie wkurzała i nie pozwalała normalnie egzystować. A na imię jej było "nie mam się w co ubrać"...  Dodając pierwsze do drugiego, nie pozostało mi nic innego jak pogodzić się z maszyną do szycia. Dlatego mój blog zmieni nieco formę. Od teraz publikować będę na nim wszystko co wymaga szycia, tudzież przerabiania.

Sukienka na konkurs.

Moje szycie, to szycie stricte recyklingowe. Dlatego kiedy trafiłam na ten konkurs wiedziałam, że to coś dla mnie. Szczerze mówiąc konkurs ten zmotywował mnie do wyciągnięcia z szafy starej sukienki, którą kupiłam dawno, dawno temu w lumpeksie za symboliczną złotówkę. Co prawda, to tylko kora, ale za to w kwiatki :D Wzięłam się więc niezwłocznie do dzieła. A oto efekt:

I mój ulubiony sposób wykańczania szwów wewnętrznych :)


A tak wyglądało to na początku:



Obcięłam dół, z którego zrobiłam moją konkursową sukienkę :) O właśnie z takiego kawałka:


Do wykorzystania pozostała mi więc jeszcze górna część sukienki:


Może macie jakieś pomysły na ten kawałek?